Rozdział 1
Oto iKocurka. Jest bardzo jasno szara i ma pomarańczowe plamki. Jest towarzyska i miła. A oto iKotuś – jest bardzo uroczy i miły, ma pomarańczową plamkę na uchu i jest biały. Pewnego dnia doczekali się kociąt: iKocurki, iKocurka i iKotunia, ale to materiał na inną opowieść, a teraz zajmiemy się iKocurkiem. IKocurek był jasno szary, miał pomarańczowe plamki oraz różowy pyszczek. Jest bardzo miłym i uroczym kotkiem.
Pewnego dnia gdy bawił się z rodzeństwem usłyszał rozmowę, ktrórą postanowił podsłuchać i zobaczyć, kto rozmawia. Rozmawiali jego rodzice iKocurka i iKotuś. -Ale o czym? – pomyślał. Na szczęście dla iKocurka rozmowa się nie skończyła i zdążył podsłuchać słowa mamy – Nie ma pieniędzy w tym roku, świąt nie będzie… iKocurek pomyślał – Ale jak to? Świąt nie będzie?! Postanowił się nie wtrącać i po prostu poszedł dalej bawić się z rodzeństwem. Dwa razy coś upolował, a każdy inny kot: iKotunia, iKocurka, iSzarlotka, iPierniczka, iKarmelka, iRafael oraz iBeza – upolował tylko raz. Po zabawie każdy wypytywał o czym rozmowiali iKocurka i iKotuś. Nie powiem, że mu się to podobało (bo nie podobało mu się), bo przypominali mu o smutnej rozmowie rodziców. Przy następnej zabawie opiekunka na chwilę dała kociakom wędkę i zabawki, a następnie podeszła do drzwi i je otworzyła, by odebrać paczkę. iKocurek wtedy czmychnął. Na szczęście zauważyła go tylko iBeza, która – tak jak inne koty – potrafiła mówić tylko po kociemu, więc opiekunka by jej nie zrozumiała. Ale i tak napewno by się nie martwiła – przecież iKocurek i inne koty wychodziły czasem do znajomych sąsiadek i zostawały u nich kilka dni.
iKocurek postanowił wyjść z bloku, w którym mieszkali. Znalazł się na zaśnierzonej ulicy, co przypominało mu, że do świąt zostało coraz mniej czasu. Pomyślał sobię więc – Muszę uratować święta wszystkim znajomym kotom! Tylko jak?
Na prawdę nie wiedział jak, ale coś mu mówiło by iść dalej, więc to zrobił. Nie wiedział co ma robić. Zawsze był w ciepłym domu i polował na wędki, miał jedzenie w misce, a teraz musiał nauczyć się polować na myszy ukryte pod śniegiem. – Bo na myszy ukryte pod śniegiem poluje się inaczej niż na wędkę ukrytą pod kocykiem – pomyślał. Ale iKocurek postanowił nie zawracać sobie tym głowy i iść dalej. Zauważył skręt w ładną uliczkę, na którą pewnego dnia zabrała go opiekunka, ale wtedy nie była aż tak ładna. Zdziwiło go to, ale skręcił. Sklepy były ozdobione światełkami, sztucznymi sopelkami, wieńcami z aniołkami oraz prawie przed każdym sklepem stała piękna zielona choinka z laskami cukrowymi, białymi błyszczącymi szyszkami oraz bąbkami w kształcie gwiazdek, dzwonków, baletnic i księżniczek. – Są naprawdę piękne! – pomyślał iKocurek. Niestety iKocurek nie miał pieniędzy. Gdyby je miał, to by je wszystkie kupił. Jego uwagę najbardziej przykuła gablota z napisem bombki na sprzedaż. Podszedł bliżej i zauważył, że jedna sztuka kosztuje dwa złote. Wiedział jednak, że nie stać go na nic. Poszedł więc dalej. Po kilku krokach nadepnął na coś okrągłego i metalowego. Obniżył łepek, aby zobaczyć co to było. Dwa złote! Ucieszył się, bo teraz będzie mógł kupić bombkę. Odłożył ten pomysł na później, bo coś mu mówiło, aby pójść dalej. Po kilku krokach zobaczył panią z kotem Arbeliuszkiem. – Ale skąd wiedział, że kotek nazywa się Arbeliuszek? – spytacie. A z napisu na teczce, którą niosła pani. Było tam napisane „dokumenty kotka Arbeliuszka„.
Kotek Arbeliuszek miał białe futerko oraz szare plamki, wyglądał naprawdę grzecznie i uroczo. Pani skręciła w ulicę i iKocurek zobaczył warzywniak i spożywczak, które ozdobione były tak samo jak ładna uliczka, na której przed chwilą byli. Jego uwagę przykuła pewna nastolatka, która trzymała ładnego kotka (kremowego z brązowymi końcówkami łapek, brązowym ogonkiem oraz uszkami). Pani podeszła do niej i poszła z nią do ogromnego budynku o nazwie „Galeria kotów dużych i małych na ulicy Cukierkowej” – w skrócie „Galeria kotów i kociąt”. Pani weszła do galerii razem z dziewczynką i kotkami. Szli prosto. Wyglądało na to, że zmierzały do sklepu z zabawkami dla kotów. Gdy weszli do środka pani kupiła pięć wędek z piórami. Były takie same, jak te w domu iKocurka! Kupiła też dziesięć sprężynek i dwadzieścia piłeczek. Pani zapłaciła pięć złotych za piłeczki, dziesięć złotych za sprężynki i dwadzieścia złotych za wędki. To było dużo pieniędzy!
iKocurek wskoczył do torby pani i dostał się w niej do jej domu. Gdy był w już jej domu, szybko wyskoczył z torby i zaczął wąchać wszystko dookoła. Następnie podszedł do delikatnie zdziwionych kotków i cicho się z nimi przywitał używając języka kociego. Pani podeszła do iKocurka i spytała – Kto to jest tutaj? Znam twoją panią i wiem, że pozwoli ci tu zostać na parę dni. Na szczęście pani zaopiekowała się iKocurkiem i dała mu nawet nowe zabawki. Chciał bawić się nimi cały czas! Były przecież takie fajne! Na szczęście Pani miała karmę, która była pyszna i bardzo mu smakowała. iKocurek lubił bawić się z Arbeluszkiem, który był super przyjacielem.
Pewnego miłego dnia, gdy wybrali się na spacer, iKocurek usiadł przed słupem z ogłoszeniami i się mu przyjrzał. Zobaczył jedno ogłoszenie – domyślił się, że to informacja o poszukiwaniu fajnego kotka do reklamy jego ulubionej karmy! Szybko zachęcił panią, by podeszła do słupa i pokazał jej ogłoszenie. Uznała, że to super pomysł, aby zgłosić iKocurka do reklamy. Następnego dnia poszli do studia. IKocurek spodobał się i dostał rolę w reklamie!. Zaprosili go na duży stół i reklama została nakręcona. Pani odebrała tysiąc złotych i kupili ozdoby. Poszli na działkę jego opiekunki i pani udekorowała ją – za jej zgodą – . Rozłożyli z Arbeliuszkiem zabawki a następnie zaprosili do zabawy znajome koty i ich opiekunów. Wszyscy byli zachwyceni kocimi świętami a najbardziej iKocurek, Arbeliuszek i pani. Opiekunki bawiły się z kotkami, głaskały je, i dawały im super prezenty. Święta były super!